Dopiero na schodach prowadzących do komendy miejskiej policji młody Rom w bmw zakończył ucieczkę przed przyszłą teściową. Aby ściągnąć samochód ze schodów, policjanci musieli wzywać pomoc drogową

Sceny mrożące krew w żyłach rozegrały się w niedzielę. Kilka minut po godz. 10 na wewnętrzny parking Komendy Miejskiej Policji przy ul. Popiełuszki wjechało bmw. Za nim audi i lancia. Kierowca bmw bez wahania wjechał na schody głównego wejścia do budynku. W połowie drogi do drzwi samochód zawisł na podwoziu. Nim kierowca wysiadł z uszkodzonego auta, jeden ze ścigających go mężczyzn metalową laską służącą do blokowania kierownicy rozbił szybę w bmw. Linczowi zapobiegła interwencja policjantów, którzy wybiegli z budynku komendy.

Okazało się, że brawurowy wjazd na policyjne schody nie był przypadkowy. W taki sposób młody Rom ratował skórę przed gniewem rodziny 18-letniej narzeczonej. Związkowi byli przeciwni jej rodzice. Pościg rozpoczęła matka dziewczyny, gdy zobaczyła, że ta w niedzielny poranek wsiada do bmw swego wybranka. Potem na ulicach miasta do audi z teściową dołączyła lancia, kierowana przez ojca 18-latki. W obu samochodach byli też krewni rodziców dziewczyny.

Po kilkunastu minutach szaleńczej jazdy wszystkie auta wyjechały na policyjny teren.

- Co prawda kobieta z audi utrzymywała potem, że jej córka została porwana, ale dziewczyna, w myśl prawa pełnoletnia, twierdzi, że do samochodu narzeczonego wsiadła dobrowolnie - wyjaśnia nadkomisarz Joanna Lazar, rzeczniczka częstochowskiej policji.

Efektem pościgu jest postępowanie prokuratorskie. Matce dziewczyny i jej krewnym przedstawiono zarzuty stosowania gróźb karalnych wobec młodego Roma. 42-letni ojciec 18-latki odpowie też za uszkodzenia mienia, za które uznano wybicie szyby w bmw.